piątek, 5 kwietnia 2019

dla mnie? nie ma już ratunku

Jesteś jednym z wielu punktów na wielkiej mapie. 8 miliardów ludzi. Zwyczajna kropka, nic zwyczajnego.
Europa środkowa.
Polska centralna.
Letni, czerwcowy wieczór.
Czy wesoły? Syntentyczny.
Robisz to, bo to daje Ci radość.
Bo tylko tak możesz poczuć się szczęśliwy.
Przesadzasz.
Bardzo.
Niszczysz sobie życie. 
Kolejny wieczór, kolejny weekend.
A kogo by to obchodziło?

To jest ten moment kiedy wiesz, że nie ma już ratunku.
Że to co odjebałeś…. To co zrobiłeś…
Wiesz, że zagradza Ci się droga.
Droga na wyjście na prostą.
Wiesz, że...
Że tak naprawdę….
Jesteś nikim.
Że siebie oszukiwałeś.
Że znowu
Znowu się kurwa dałeś
Asertywność? Totalne przeciwieństwo.

Dałeś się swoim głupim myślom.


Taki już jesteś.
Wtedy się orientujesz.
Że to nie jest jego wina. Nie jej. Nie świata.
To nawet nie jest Twoja wina
Po prostu masz słabą psychikę.
Szukasz wrażeń.
Kolejny wieczór. Kolejny weekend.
Chuj wie gdzie
Napewno nie jesteś tam gdzie powinieneś być.
Tak by się mogło wydawać.

Ale docierasz w końcu tam…
W ten ciepły, letni, czerwcowy wieczór…

Nie wiem czy znasz to uczucie… Kiedy mrok przeszywa Twoją duszę.
Przykrywa wszystko co znasz, zakrywa Ci oczy, zakleja ci usta, zatyka ci uszy
Umiera Ci serce.
Nie myslisz o tym. 
Przecież to naturalne…
Spójrz na te czasy. Kto kogo traktuje poważnie?

W tych ciemnościach, w wielkim niekończącym się tłumie - wychodzisz
Wychodzisz poza tych ludzi
Przystajesz na moment.
Obserwujesz, a raczej czujesz się obserwowany.
Odwracasz wzrok.
Tak dobrze znasz mrok, że obierasz dobry kierunek.
I już widzisz.

Widzisz ten błysk w oku.
Nie myślisz trzeźwo.
Nie możesz. Nie jesteś trzeźwy. 
Na chwile skracasz oddech…
I już wtedy wiesz…
Wiesz już wszystko…

Uderza Cię gorąc.
Tak okropny gorąc, że nie wiesz totalnie jak to jest możliwe
Nagle oczy masz już otwarte, źrenice są już szerokie, uszy słyszą każdą literkę z dokładnością, jaką wymawiasz… 
Otwierasz tylko usta, chociaż już wtedy czujesz, że już teraz, w tym momencie mógłbyś otworzyć swoje serce.
Jeszcze raz
Bo jest Ci tak gorąco
Bo widzisz go.

Jak to jest możliwe, że już wtedy wiedziałam, że mogę Cie pokochać?

Stało się.
Co wtedy pomyślałeś?
Nim się obejrzałam cały ten czas byliśmy razem.
Przez ten cały, ciepły, letni, czerwcowy wieczór.
Aż do rana.

Już wtedy wiedziałam, że nie chce...
Nie chce pod żadnym pozorem Cię opuszczać
Że Cię odnalazłam. 

Jak ty mnie.
Ten jeden punkcik z 8 miliardów na mapie.

Powiedz mi proszę, czy tak było?
Czy tylko ja to poczułam…

Następnego dnia, wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, aby Cie jeszcze zobaczyć.

Wiedziałam jaką masz sytuację, jak Ci jest ciężko
Rozumiałam Cie doskonale.
Wciąż chciałam cie poznawać
Bo jesteś niezwykły
Bo jesteś człowiekiem takim jak ja
Skora zdarta ze skóry

Źle wyszło.

Myślałam, że to wszystko jakoś się ułoży.
Myślałam o Tobie
Myślę. W każdym momencie. Nawet nieodpowiednim. 
Dlaczego?

Nie wiedziałam, że mam jakiekolwiek szanse.
Zaistnieć. U Ciebie. W sercu.

Wiesz… moze musiało tak być.
Może mieliśmy się znaleźć później.

Stojąc przed wyborem
Zawsze gdy miałabym wybierać wybrałabym Ciebie.

Jesteś moim odzwierciedleniem
Jesteś moją bratnią duszą
Wierzę, że możesz być moją miłością.
Taką już na wieki

Wiesz, że błądziłam
Chyba nadal błądzę. 
Ale tym razem z Tobą.